sobota, 12 kwietnia 2014

Pachnący olej z pestek śliwki- mój must have!

Hej dziewczyny :)

Ledwo zaczęłam cokolwiek pisać, a już zdążyłam zniknąć. Minął rok, a własny blog dalej gdzieś błądził mi po głowie. Wracam z pielęgnacyjną notką o oleju z pestek śliwki, o którym pewnie większość z Was słyszała, a jeżeli nie- to właśnie macie okazję poczytać!

Swoją pierwszą buteleczkę (15 ml) kupiłam pierwszy raz około roku temu w sklepie internetowym zrobsobiekrem.pl, od tamtej pory zużyłam ich 3. Cena jak za tak wydajny i wielofunkcyjny olej nie jest wysoka- 15ml to koszt 7zł, a wystarcza na długo. Sprzedawca zapewnia nas, że "wyjątkowo łatwo wnika w naskórek, nie pozostawia tłustej warstwy. Nadaje produktom zapachu owocowego, działa jako emolient i środek przeciwutleniający.". Zawiera witaminę E.
Jedyne, co o nim wiedziałam w chwili zakupu, to to, że pięknie pachnie marcepanem. I ani trochę się nie zawiodłam- olej pachnie bardzo intensywnie, co uprzyjemnia mi jego stosowanie.


Jedna kropelka olejku wystarcza nam na pokrycie całej twarzy. Po kilkumiesięcznym stosowaniu oleju widziałam znaczną poprawę kondycji swojej skóry- jest ukojona, gładka, zregenerowana, nawilżona, miękka. Często mieszałam kroplę oleju z kroplą kwasu hialuronowego (1%)- efekty były zauważalne od razu, skóra mięciutka, wręcz jedwabista. Zazwyczaj stosuję olej z pestek śliwki na wieczór, po demakijażu i toniku, jednak zdarzało mi się nałożyć go również rano zamiast kremu nawilżającego. Bez obaw- olejek nie zostawia tłustej warstwy, szybko się wchłania, uelastycznia skórę i przygotowuje na przyjęcie minerałków. Mimo, że mam mieszaną cerę skłonną do zapychania- nic takiego u mnie nie wystąpiło. 

Niejednokrotnie wykorzystałam olejek w pielęgnacji włosów, dodając kilka kropel do ulubionej maski do włosów czy po prostu zabezpieczając końcówki. W obu przypadkach sprawdził się doskonale- jest na tyle lekki, że nie obciąża włosów i na tyle odżywczy, że z powodzeniem niewielka ilość wystarcza, aby wspomóc regenerację włosiąt :).

Olej śmiało może służyć nam również do odżywienia skórek przy paznokciach- gdy zależy nam na miejscu w kosmetyczce (np. w podróży) śmiało możemy zastąpić nim ulubioną odżywkę, ja zastępowałam nim serum do paznokci z serii Regenerum i sprawował się naprawdę bardzo dobrze.

Olej z pestek śliwek ma wiele zwolenniczek i na pewno jeszcze długo będzie moim faworytem. Warto spróbować. :)

Jakie olejki należą do Waszego must-have i jak je stosujecie? Jestem ciekawa każdej nowinki!

Pozdrawiam i ściskam,
Huragan :D


niedziela, 17 marca 2013

Krótka historia + obecny skład kosmetyków

Hej!
Pielęgnacją zaczęłam się interesować gdy z nieznanych mi przyczyn zaczęły mi lecieć włosy, dosłownie całymi garściami. Chłonęłam wiedzę z wizażu jak mokra gąbka wodę :D i koniecznie chciałam zrealizować każdy z pomysłów, jaki przedstawiały tamtejsze włosomaniaczki, oczekując spektakularnych efektów po jednym użyciu maski czy olejów.

Z dnia na dzień odstawiłam SLS, SLeS, silikony, parabeny i wszystko, co mogłoby jakkolwiek zaszkodzić moim włosom i co dotychczas powoli im szkodziło. Na szczęście nigdy nie były katowane suszarką (jedynie okazjonalnie), nie znały prostownicy, nigdy nie użyłam lokówki, a nawet ich nie farbowałam na stałe (jedynie szamponetką Marion na 6-8 myć), więc nigdy nie były w wybitnie tragicznym stanie (zdjęcie włosiąt zamieszczę w kolejnym poście). Ubolewam nad tym, że nie są gęste, są cienkie i słabe i nigdy nie udało mi się zapuścić ich dłuższych jak do łopatek. Ich kolor najlepiej określić słowami "mysi" (choć pod słońce mienią się na złoto :).

Dlatego drugi post postanowiłam poświęcić na przedstawienie Wam, z czego składa się moja codzienna pielęgnacja. Oczywiście dalej szukam "ideałów", ponieważ moje włosomaniactwo nie trwa długo, jakieś pół roku :). W zamierzeniach chciałam przedstawić fotografię każdego produktu, jakiego używam, ale jest tego tak dużo, że ciężko pokazać w jednym poście każde kosmetyczne zdjęcie.
WŁOSOM poświęcam zdecydowanie najwięcej czasu (i chciałabym poświęcać jeszcze więcej, to już chyba uzależnienie).
 Póki co ograniczę się do ogólnego rozpisania produktów:

Do mycia na co dzień:
+ włosy myję (znanym już chyba wszystkim włosomaniaczkom) rossmannowym szamponem dla dzieci Babydream (WIZAŻ). Jest (póki co) moim ulubieńcem. Był to mój pierwszy "świadomy" zakup i... i był strzałem w dziesiątkę! Sądzę, że w moim przypadku ten szampon zasługuje na osobną recenzję i za jakiś czas pokuszę się o nią. :)
+ czasami (jak jestem u TŻ i mu podkradnę ;) używam do włosów Alterry z granatem i aloesem (WIZAŻ), a mam zamiar kupić sobie aloesową, wszędzie zachwalaną Equilibrę.

Odżywki:
+ obecnie stosuję dwie odżywki bez spłukiwania: miodowo-cytrynową Joannę  (WIZAŻ) oraz Balsam nawilżająco-regenerujący również Joanny (WIZAŻ)
+ w swoich "zapasach" mam też dwie odżywki do spłukiwania: Ziaję oliwkową oraz Ziaję kakaową :)

Maski:
Zauroczona włosomaniactwem zakupiłam... pięć masek do włosów (ale jak się ograniczyć, jak znalazłam w jednej z aptek promocję na Biovax i kosztowały nie 18,99, a 13,99?). Później przeraziła mnie ta ilość :P i ograniczam się do stosowania dwóch:
+ maska L'Biotica Biovax do włosów słabych ze skłonnością do wypadania (WIZAŻ) oraz maska Joanna Argan Oil (WIZAŻ - zakupiłam ją, ponieważ posiada silikon (Dimethicone), a wcześniej zaniechałam całkowitej rezygnacji z ich stosowania.
+ pozostałe trzy to dwa Biovaxy: do włosów suchych i zniszczonych oraz keratyna i jedwab, a także Alterra z granatem i aloesem- te ciągle czekają na przetestowanie.

Oleje:
+ używam olejów z zróbsobiekrem.pl: ze słodkich migdałów, awokado, rycynowy, makadamia, słonecznikowy
+ dwa dni temu wykończyłam olej Alterry migdał & papaja (WIZAŻ)ostatnio widziałam już ten z brzozą i pomarańczą oraz limonkowy, zastanawiam się, który zacząć stosować po wykończeniu zakupów z ZSK

Ponadto:
+ co jakiś czas laminuję włosy żelatyną
+ codziennie od 2,5 miesiąca piję siemię lniane (pyyyszne :D)
+ przed kuracją siemieniem lnianym codziennie przyjmowałam drożdże w postaci Humavitu Z
+ ciągle się zbieram do stosowania płukanki z kozieradki- kozieradka zakupiona w dwóch egzemplarzach, ale nie wyobrażam sobie pachnieć jak rosół i średnio mam czas na wcierki ze względu na zbliżającą się maturę
+ do masek czasami dodaję kwasu hialuronowego, także z ZSK
+ włosy czeszę szczotką TT i jestem bardzo zadowolona
+ czekam na zamówiony olej z wiesiołka, który chcę przyjmować po zakończeniu kuracji z siemieniem

Uff, nie sądziłam, że tak się rozpiszę. Przymierzam się póki co do większej akcji denko, a po niej do zakupu rosyjskich kosmetyków, o których naczytałam się tyle dobrego.

A Wy? Macie swoje ulubione kosmetyki, których nie zamienicie na żadne inne? :)


sobota, 16 marca 2013

na dobry początek

Początki zawsze są ciężkie. Zaczynałam tego posta chyba dwanaście razy... i dalej nie wiem co można napisać na początku. :)
Pod wpływem chwili założyłam bloga (tak, tego!) około roku temu, w marcu 2012 r. Zakończyło się jednak na wymyśleniu jego nazwy i naciśnięciu "załóż". Jakiś czas temu, może w listopadzie czy październiku 2012 r. zaczęłam intensywniej interesować się pielęgnacją nie tylko ciała, ale także twarzy i włosów. Przeczytałam tysiące inspirujących notek u przeróżnych bloggerek i sama zapragnęłam dołączyć do tej społeczności :).
Mam na imię Paulina, w tym roku zdaję maturę ;), uczę się w jednym z olsztyńskich liceów. Lubię gotować, leniuchować ;), grać w siatkówkę i testować tysiące kosmetyków.W zasadzie nie wiem, co więcej mogłabym napisać o samej sobie, sądzę, że wszystkie potrzebne informacje o mnie wyjdą "w praniu" w trakcie tworzenia notek. Na początek muszę nauczyć się obsługiwać bloggera :D Na kolejną notkę zapraszam w najbliższych dniach!
Buziaki,
hurragan.